niedziela, 13 października 2013

'Lamie Opowieści' Demi Z Wyspy Lam

Część Wszystkim Wyspiarzom!
Przedstawiam wam moje pierwsze opowiadania. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.


  Ostry, mroźny wiatr, jakże inny od ciepłych podmuchów wiatru, które zazwyczaj panowały na Sarrdor, świszczał i wył, nękając mieszkańców Międzyrzecza, jak robił to od wielu nocy. Na nic zdawały się modlitwy do Harikavy, albowiem zbliżała się Pora Lodu, tak sroga i nieugięta jak to nie działo się przez wiele lat. Lud Sarrdor mógł mieć jedynie nadzieję, że następnego lata pola nadal będą dawać plon, inaczej Sarrdoranie zostaną zmuszeni do opuszczenia ojczyzny na wiele cyklów. Nawet zwierzęta szykowały się do ucieczki na zachód.
   Nagle wszystko ustało. Tylko jeden biały orzeł mknął na wschód niczym strzała wypuszczona z łuku. Niestrudzenie machał skrzydłami, by zbliżyć się do celu - ciemnej chaty na skraju Międzyrzecza, zamieszkałej przez tajemniczego Dibala. Tak, to on był celem orła. Król niebios zakołował nad wioską, po czym wleciał do domostwa ponurego człowieczka. Okno, przez które orzeł wpadł do izby, natychmiast bezdźwięcznie się zamknęło. Las ożywał na nowo. Kiedy biały ptak znowu ukazał się na niebie, zwierzęta jakby o nim zapomniały, lecz kiedy tylko orzeł zaczął szybować po nieboskłonie, wszystko umknęło do swych kryjówek w popłochu. Drapieżnik nie zwrócił na nie uwagi - miał przecież ważną misję do wykonania. Kiedy przekaże wiadomość, jego pan z pewnością nie będzie żałował mu krwi i świeżego mięsa. Ptak zamachał żwawiej skrzydłami. Nieliczni mieszkańcy Międzyrzecza, którzy jeszcze nie spali, przyglądali mu się w zdumieniu. Żaden z nich nie dostrzegł pergaminu, trzymanego przez orła w szponach.
"Nadszedł Czas. Hanumaka nie jest ostrożny."

Ten fragment napisałam z nudów. Jeśli ktoś chce go wykorzystać w swoim opowiadaniu, proszę bardzo, ale napiszcie mi o tym, to ja z kolei dam notkę o tym że jest gdzieś wykorzystywany :)

wąwóz kości

Mrugam i patrzę na tłum ludzi, kierujących się na Plac. Wszyscy są ubrani jak ja - czarne, skórzane spodnie, czarne podkoszulki i  czasami czarne dzianinowe marynarki. Prócz tego każdy ma broń. Charkamy, sztylety, noże. Nawet dzieci trzymają  w dłoniach jakąś broń. Słyszę miarowy tupot na wypalonej suchej ziemi. Ona też jest czarna. Tutaj wszystko jest czarne - prócz ludzkiej skóry i oczu.  Czarne są też moje myśli, choć ja się tu urodziłam. Nigdy nie wyszłam na Zewnątrz - niewielu tam szło, a żaden nie wracał.
Spoglądam na sklepienie Wnętrza i myślę o opowieściach o świecie sprzed Wybuchu. Teraz już jest za późno.
Z zamyślenia wyrywa mnie głos syczący mi do ucha:
-Szybciej!
Przyspieszam. Lawiruję wśród tłumu, do póki nie jestem pewna, czy mój Opiekun nie stracił mnie z oczu. Dołączam do Zey4. Ona też wygląda jak ja.
Czarne włosy wiąże w kok na tyle głowy. Ciemnoniebieskie oczy ma szeroko otwarte, gdy rozgląda się czujnie. Usta ma zamknięte, bierze szybkie i gwałtowne oddechy nosem. Dłonie zaciska na czymś, czego nie widać. Wyprostowana, spięta, gotowa do biegu, jeśli zajdzie tak potrzeba. Ubranie przylega do ciała. Widać lata spędzone na ćwiczeniach.  Zey4 wygląda tak jak ja.
Naglę zauważam coś jeszcze. Drży jej broda, oczy lśnią bardziej niż zwykle. Sińce pod nimi są niemal granatowe. Łokcie przyciska do boków, kolana jej drżą. Marszczy nieznacznie brwi. Usta zaciska w wąska kreskę.
Zamieram. Wszyscy przypominamy posągi. Nie wolno okazywać uczuć. To niepisana zasada naszego światka. Okazywanie uczuć czyli pierwszy stopień do działania pod ich wpływem. Do nielogicznego zachowania.
- Roco4? - odzywa się Zey. Słyszę drżenie, piskliwy ton.
-Tak? - pytam.
-Roco, boję się. - Odpowiada płaczliwie. Ma smutny, cichy głos.
-Wiem, Zey. Wiem. - mówię. Milczy. Ja też.
Tłum się ustawia. Prócz kroków nic nie słychać.  Bo po co coś mówić? Nie mamy nic sobie do powiedzenia. Czekamy. Ktoś za mną przerywa milczenie:
- Przesuń się - popycha mnie. Oglądam się na niego. Chłopak wyglądający na o rok młodszego od nas, zapewne 5. Tak jak  Cary5, młodsza siostra Zey4.
Tracę 5 z oczu, kiedy idzie do grupy czternastolatków. Widzę wśród nich Cary. Patrzy na mnie, a może na Zey, nie wiem. Jej puste spojrzenie przeraża mnie, choć wiem, że moje jest takie samo. Odwracam wzrok. Stukam Zey4 w ramię i proponuję, żebyśmy odnalazły swój przedział wiekowy. Szukamy innych piętnastolatków .
Nagle coś się dzieje. Zamieszanie przy urwisku. Biegnę w tamtą stronę, Zey4 też, wyprzedza mnie.
Patrzę w przepaść. Nic się nie dzieje. Nagle zauważam to. Rudowłosa, o czerwonych dziurach zamiast oczu i bladej skórze. Wspina się niezwykle szybko, macha nietoperzymi skrzydłami, ale nie może, nie chce polecieć. Zey4 wyciąga charkam i rzuca. Trafiła. Patrzę, jak groteskowa głowa odpada od ciała, nadal wczepionego w skałę. Czaszka oklejona skórą z rudymi włosami.
Pojawiają się następne stwory, ale żaden się nie przebija. Nagle ktoś obok potyka się i wpada w przepaść. Słyszę, jak Opiekunowie każą nieletnim wracać do domów. Wszyscy, którzy skończyli szesnaście lat zostają. Razem z Zey4 cofamy się powoli, dopóki brzegu urwiska nie widać z masy 3,2,1 i 0. Potem biegnę w kierunku domu. Jest zaraz nad urwiskiem, ale zasłonięty olbrzymim stalagnatem.
Patrzę na budynek. Drzwi są lekko otwarte. Wchodzę do środka i skradam się korytarzami. Dochodzę do salonu. Zaglądam do pokoju.
Opiekunka leży na ziemi, widzę ślady ukąszeń. Obok niej znajduje się przecięty na pół wąż. Drugi, znacznie mniejszy, nadal jest w terrarium.
Rozszerzają mi się oczy. Zauważam krąg usypany z soli, przerwany w jednym miejscu. Odwracam się gwałtownie i uciekam.

"wąwóz" nigdy by nie powstał gdyby nie jeden z moich snów z serii "koszmarne-przywidzenia-żebym-nie-mogła-spać". Kilkakrotnie chciałam go spisać, dlatego cały czas go sobie przypominałam (a przyśnił m się w trzeciej klasie). Niestety nie było okazji. Kiedy dostaliśmy pracę na polskim "Dom na urwisku" wzięłam się pod boki i to wreszcie napisałam.

To koniec na dziś, może za dwa tygodnie włączę mojego grata złom stertę metalowych śmieci komputer i coś stamtąd wygrzebię ale póki co to płonne nadzieje.
HASTA LUEGO, DRODZY WYSPIARZE!

1 komentarz:

  1. My ostatnio na polaku mieliśmy opowiadanie zaczynające się od "Lecę..."

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Wyspiarze! Za grożenie, spamowanie w miejscach do tego nie przeznaczonych, używanie przekleństw i plucia grozi kara w postaci usunięcia komentarza i... Czesanie Lamy. Strzeżcie się, Drodzy Wyspiarze.